Wspólnota Królowej Pokoju

przy PARAFII pw. MACIERZYŃSTWA NMP w ZBĄSZYNKU

Orędzie, 25. grudnia 2015 „Drogie dzieci! Również dziś niosę wam swego Syna Jezusa i obejmując [Go] daję wam Jego pokój i pragnienie Nieba. Modlę się z wami o pokój i wzywam was, abyście byli pokojem. Wszystkich was błogosławię moim matczynym błogosławiństwem pokoju. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

Nasza Wspólnota

Orędzia Matki Bożej Medziugorju Apostolat Margaretka Czytania na każdy dzień Linki Kontakt

Strona Parafii |Główna | Świadectwa | Pielgrzymki | Program modlitewny | Maryja | Widzący | Wiadomości | Figury Matki BożejHistoria |

 

Wiadomości z Medziugorje

 

 

LICZBA KOMUNII ŚW. I KONCELEBRANSÓW

W listopadzie w parafii Medziugorje rozdano 33 000 komunii św., a Msze św. koncelebrowane były przez 1 149 kapłanów z kraju i z zagranicy. W listopadzie w Medziugorju przebywały grupy pielgrzymów z: USA, Malawi, Niemiec, Włoch, Austrii, Meksyku, Kanady, Korei, Anglii, Francji, Malezji, Brazylii, Albanii, Słowenii, Libanu, Wietnamu, Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny.

 

JE TARCISIO ZIYAYE, ARCYBISKUP BLANTYRE, MALAWI ODWIEDZIŁ MEDZIUGORJE

JE Tarcisio Ziyaye, arcybiskup Blantyre (Malawi, Afryka), przebywał w Medziugorju na początku listopada. Przybył wraz z grupą 30 wiernych z Malawi, wśród których było pięciu księży i siostra zakonna. Pielgrzymkę zorganizowała pani Gabrielle Russell przy pomocy wielu darczyńców z całego świata: przyjaciół z Malawi, Medziugorskiego Centrum w Australii, Medziugorje-Mir ze Splitu, przyjaciół ze Szkocji, przyjaciół misjonarzy, pracujących w Malawi i Tony’ego Smitha z Anglii – budowniczego medziugorskiego krzyża w Malawi.

JE Ziyaye powiedział:

„W Medziugorju jestem po raz pierwszy. Przybyłem z grupą, w której oprócz świeckich znajduje się pięciu księży i jedna siostra zakonna. Jestem szczęśliwy, że tu jestem.

O Medziugorju po raz pierwszy usłyszałem w 1989 roku, kiedy ktoś z Malawi przybył tu z moim ówczesnym biskupem. Teraz jestem związany z Medziugorjem bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, bo w diecezji Blantyre wybudowaliśmy krzyż, taki sam jaki jest na Križevcu.

Widzę, że naprawdę jest to miejsce modlitwy. Jesteśmy wdzięczni wizjonerom, że dają nam motywację. Jeden z nich powiedział, że do Medziugorja nie przyjeżdża się po to, by ich zobaczyć, ale dla modlitwy i pogłębiania życia duchowego, aby obudzić pobożność do Najświętszej Maryi Panny.

Jestem wdzięczny pracownikom parafii. Myślę, że bardzo dobrze organizują program. Naprawdę pomagają ludziom w modlitwie, pomagają im, by osobiście przyszli do Boga, by stali się wolni, by dotknęli swego wnętrza. Naprawdę dobrze tu być!

Wieziemy do domu wiele różańców! W Malawi jest około 11 milionów mieszkańców i ponad 3 miliony katolików. Pragniemy je rozdać, bo kiedy coś rozdajemy to wpływa to na naszą wiarę i na wiarę innych. Wierzę, że jeśli umieścimy Boga na pierwszym miejscu, jeżeli będziemy walczyć z ubóstwem duchowym Bóg zatroszczy się byśmy wyszli z ubóstwa materialnego. Czasami myślimy, że potrafimy to zrobić sami, ale to błąd. Darowanie ubogaca każdego.

Wszyscy w Europie i w Afryce powinniśmy głosić Słowo Boże bez głoszenia, to znaczy przekazywać je swoim życiem.”

 

MEDZIUGORSKI „KRIŽEVAC” NA WZGÓRZU MICHIRO W MALAWI      

            Organizatorka pielgrzymki z Malawi pani Gay Russell powiedziała:

            „We wrześniu 2000 roku przygotowywałam się do jubileuszowej pielgrzymki do Rzymu i Medziugorja. W czasie modlitwy przed Przenajświętszym Sakramentem zadawałam sobie pytanie: „Panie dlaczego ja? Dlaczego ja mogę ponownie jechać? A co z tymi wszystkimi ludźmi z Malawi, którzy nigdy nie będą mogli tam pojechać?”. Wkrótce potem zadzwonił do mnie Tony Smith i zasugerował, byśmy poszukali w pobliżu Blantyre wzgórza, na którego szczycie moglibyśmy wybudować krzyż taki jak na Križevcu i umieścić Drogę Krzyżową taką jak w Medziugorju… byłoby to Medziugorje dla mieszkańców Malawi… Była to odpowiedź na moje modlitwy. W ułamku sekundy projekt został wymyślony i rozpoczęty. Budowa sanktuarium jeszcze trwa”.

 

TRZECIA ROCZNICA ŚMIERCI O. SLAVKA BARBARICIA, OFM

Trzecią rocznicę śmierci o. Slavka Barbaricia 24 listopada 2003r. obchodzono w Medziugorju i w Čitluku.

W Medziugorju wierni wspominali o. Slavka w czasie Drogi Krzyżowej na Križevcu, w tym samym czasie i miejscu, w którym 24 listopada 2000r. zmarł oraz w czasie wieczornej Mszy św. Drogę Krzyżową z tekstami o. Slavka prowadzili o. Mario Knezović OFM i o. Ljubo Kurtović OFM, a uroczystej wieczornej Mszy św, przewodniczył o. Tomislav Pervan OFM. W czasie homilii o. Tomislav przypomniał o pierwszych dniach objawień, wizjonerach i osobach, które w szczególny sposób oznaczyły to miejsce. Powiedział, że o. Slavko jest z pewnością jednym z tych, którzy pozostawili swój znak na medziugorskiej duchowości i dlatego zajmuje szczególne miejsce w historii Medziugorja i w sercach ludzi, którzy odpowiedzieli na wezwanie Matki Bożej.

W Drodze Krzyżowej i Mszy św. udział wzięło wielu pielgrzymów i parafian, wśród których byli również pracownicy Matczynej Wioski, którą założył o. Slavko. W ciągu dnia wiele osób modliło się przy grobie o. Slavka.

Uczniowie i pracownicy szkoły średniej noszącej imię o. dr Slavka Barbaricia 24 listopada obchodzili dzień szkoły. Akademię zaprezentowano w sali kinowej. Do jej przygotowania włączyła się sekcja muzyczna, trzech najlepszych recytatorów i sekcja dramatyczna z przedstawieniem „A mieliśmy nadzieję”. Potem odbył się mecz piłki nożnej, a po nim wspólny obiad.

Każda rocznica śmierci o. Slavka przypomina nam o wszystkim, co ten wielki człowiek i kapłan uczynił dla głoszenia orędzi pokoju Matki Bożej, dając z siebie wszystko aż do dnia śmierci. Każda rocznica jego śmierci jest nowym bodźcem, by otworzyć się na Ducha Bożego, który może uczynić cuda w sercach ludzi, którzy go słuchają.

 

MEDZIUGORSKA MŁODZIEŻ NAŚLADUJE ŚW. FRANCISZKA

W parafii medziugorskiej działa FRAMA, gromadząca młodzież, pragnącą naśladować Chrystusa zgodnie z przykładem św. Franciszka. W święto Chrystusa Króla 23 listopada w kościele parafialnym czterdziestu dwóch młodych ludzi przyjęto do FRAM-y, osiemnastu złożyło pierwsze śluby, a pięcioro przedłużyło śluby do końca życia zgodnie z przykładem św. Franciszka. Mszy św. przewodniczył proboszcz o. Branko Radoš OFM w koncelebrze uczestniczył asystent duchowy FRAM-y w Medziugorju o. Frane Musić OFM. Na Mszy św. śpiewali członkowie FRAM-y z kilku hercegowińskich parafii.

 

JIM CAVIEZEL, AKTOR GRAJĄCY GŁÓWNĄ ROLĘ W FIMIE MELA GIBSONA „MĘKA CHRYSTUSOWA” Z WIZYTĄ W  MEDZIUGORJU

Jim Caviezel, grający główną rolę w najnowszym filmie Mela Gibbona „Męka Chrystusowa”, 6 grudnia przyjechał do Medziugorja z prywatną projekcją jeszcze nieukończonej wersji filmu.

W ten sam weekend projekcja odbyła się w Watykanie dla grona sekretarzy państwowych, członków Papieskiej Rady ds. Środków Masowego Przekazu oraz Kongregacji Nauki Wiary. Wszyscy jednogłośnie wyrazili słowa poparcia dla tego filmu.

Jim i Kerri Caviezel w rozmowie z o. Mariem Knezoviciem OFM dla radia „Mir” Medziugorje opowiedzieli o swoich przeżyciach z Medziugorja, jak i o tych z czasu kręcenia filmu.

Zamieszczamy fragment rozmowy:

Jim Caviezel : „O Medziugorju po raz pierwszy usłyszałem w piątej czy szóstej klasie. Najpierw mówiono, że są to objawienia takie jak w Fatimie, Guadalupe, Lourdes, ale zaraz potem mówiono, że nie są prawdziwe. Jako posłuszny katolik zaakceptowałem to co mi powiedziano. Wiele lat później poznałem moją żonę, pobraliśmy się i kilka lat później udała się do Medziugorja. Gdy ona była w Medziugorju ja byłem w Irlandii, gdzie kręciliśmy film „Hrabia Monte Christo” . Zadzwoniła do mnie do Irlandii, odczułem zmianę w jej głosie, ale szybko odsunąłem tę myśl, gdyż uważałem „Kim jestem, by mieszać się w twoje przeżycia duchowe?”. Powiedziała mi, że Ivan Dragićević przyjeżdża do Irlandii… Kilka razy się z nim spotkałem i w czasie jednego z objawień odczułem cielesną obecność [Matki Bożej]. Ivan powiedział mi dwie rzeczy, które naprawdę zrobiły na mnie wrażenie: „Jim, człowiek znajduje czas na to co kocha” i „Człowiek nie znajduje czasu dla Boga, dlatego że Go nie kocha”. Potem mówił mi o modlitwie sercem. To był dla mnie początek misji – zawsze modlić się sercem”.

Kerri Caviezel: „Byłam w siódmej klasie, gdy ksiądz pokazał nam film, na którym widoczne są dzieci w czasie objawienia. Powiedziano nam, że to jest prawdziwe. Byliśmy w mieszanej wspólnocie katolickiej, gdzie głównie byli Chorwaci i Włosi. Moja babcia była stuprocentową Chorwatką. Nie było mi trudno uwierzyć. Potrzebowałam 15 lat, aby tu przyjechać. Po przyjeździe od razu wiedziałam – z powodu tego, co odczułam w sercu – że jest to prawdziwe. Nie widziałam żadnych znaków ani czegoś podobnego, ale – choć przez całe życie jestem katoliczką – nigdy w czasie spowiedzi nie poczułam nic podobnego do tego, co odczułam tu. Było to niewiarygodne uzdrowienie”.

O doświadczeniu grania roli Jezusa Chrystusa, powiedzieli:

Jim Caviezel: „Rolę tę otrzymałem poprzez Medziugorje, dzięki Matce Bożej. W przygotowaniach wykorzystywałem wszystko, czego nauczyło mnie Medziugorje. Mel Gibson i ja codziennie razem szliśmy na Mszę św. Były takie dni kiedy nie mogłem pójść na Mszę, ale przyjmowałem komunię. W tych dniach usłyszałem, że Papież spowiada się codziennie, więc pomyślałem, że i ja powinienem częściej chodzić do spowiedzi. Nie chciałem, by Lucyfer miał jakąkolwiek kontrolę nad tym co robię. Grzeszymy uczynkami, ale i zaniedbaniem. Moim ciągłym grzechem zaniedbania jest to, że nie kocham wystarczająco. I tak, spowiedź była przygotowaniem do komunii. Ivan Dragićević i jego żona Laureen dali mi fragment prawdziwego Krzyża. Cały czas nosiłem go przy sobie, wszyli go w specjalną kieszonkę na moim ubraniu. Miałem przy sobie również relikwie ojca Pio, św. Antoniego Padewskiego, św. Marii Goretii i św. Denisa – patrona aktorów. Pościłem, ciągle czytałem orędzia. Codziennie mogli mnie widzieć z różańcem w ręku”.

Kerri Caviezel: „Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na nim krzyż, był ucharakteryzowany, nie wyglądał jak mój mąż, wyglądał jak Chrystus. Charakteryzację wykonano zgodnie z Całunem Turyńskim, aby otrzymać dokładnie taką samą twarz. Było to tak rzeczywiste, że ludzie patrzyli na niego tak, jak z pewnością patrzyli na Chrystusa: niektórzy byli pełni szacunku, inni obojętni, a niektórzy go wyśmiewali. Dotknęło to nas: w prosty sposób zrozumieliśmy jak to mogło być. Wpływało to na nasze życie: myślę, że Jim zrozumiał ciężar tej roli. Nigdy w życiu nie zrobi czegoś ważniejszego”.

 

BOŻE NARODZENIE W MEDZIUGORJU

Podczas przygotowań do Bożego Narodzenia wierni z Medziugorja i okolicznych parafii oraz pielgrzymi w czasie nowenny oprócz modlitw wieczornych codziennie odmawiali różaniec na Górze Objawień.

W czasie Adwentu w domu modlitwy Domus Pacis dwukrotnie odbyły się rekolekcje postu i modlitwy. Wzięło w nich udział 100 pielgrzymów chorwackich i austriackich, którzy przez post i modlitwę pragnęli się przygotować do Bożego Narodzenia i zbliżyć do tajemnicy Boga narodzonego na ziemi.

W czasie Świąt Bożego Narodzenia w sanktuarium panowała atmosfera pokoju, modlitwy i wspólnoty wśród wiernych, którzy przybyli z różnych stron świata. Na Boże Narodzenie przybyło kilkuset pielgrzymów z zagranicy. W wigilię Bożego Narodzenia w wieczornej Mszy św. udział wzięło kilka tysięcy wiernych. Ofiarę Eucharystyczną poprzedziło w kościele czuwanie modlitewne, które rozpoczęło się o 22.00, a zakończyło po Pasterce. Boże Narodzenie upłynęło w atmosferze prawdziwego pokoju i bożonarodzeniowej radości parafian i pielgrzymów zgromadzonych wokół swej Matki.

21 grudnia – Mały rozśpiewany Dubrownik – chór dziecięcy z Dubrownika i Gołąbki Pokoju – chór dziecięcy z Medziugorja wystąpiły na bożonarodzeniowym koncercie w kościele w Medziugorju, życząc Wesołych Świąt parafianom i pielgrzymom z całego świata.

Tak jak co roku, młodzi ludzie ze wspólnoty „Cenacolo”, skupiającej osoby, które były uzależnione od narkotyków, w czasie Bożego Narodzenia trzykrotnie wystawili jasełka, pokazując zgromadzonym wiernym, że naprawdę żyją zgodnie z mottem wspólnoty „Z ciemności ku światłu” oraz że można odnaleźć drogę z piekła uzależnienia do życia.

 

COROCZNE OBJAWIENIE JAKOVA 25 GRUDNIA 2003r.

            W czasie ostatniego codziennego objawienia 12 września 1998 r. Matka Boża powiedziała Jakovowi Czolo, że odtąd będzie miał objawienia raz w roku 25 grudnia, na Boże Narodzenie. Tak się stało również w tym roku. Matka Boża objawiła się trzymając Dzieciątko Jezus na rękach. Objawienie zaczęło się o 15:15 i trwało 8 min.  

Matka Boża przekazała następujące orędzie: 

„Drogie dzieci! Dziś, kiedy Jezus w szczególny sposób pragnie wam darować swój pokój, wzywam was byście modlili się o pokój w swoich sercach. Dzieci, bez pokoju w sercach nie możecie odczuć miłości i radości narodzenia Jezusa. Dlatego dziatki, dziś w szczególny sposób, otwórzcie swoje serca i zacznijcie się modlić. Jedynie poprzez modlitwę i całkowite oddanie wasze serce będzie wypełnione miłością i pokojem Jezusa. Błogosławię was moim matczynym błogosławi

 

REKOLEKCJE W DOMUS PACIS

W 2003 r. w domu modlitwy Domus Pacis odbyło 46 rozmaitych spotkań rekolekcyjnych, w których udział wzięło 1600 wiernych.

22 rekolekcje postu i modlitwy prowadzone były dla wiernych z: Austrii (4), Niemiec (2), Polski (4), Francji (4), Ukrainy (1), Rosji (1), Słowacji (1), Włoch (1), Kanady (1), Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny (3). W rekolekcjach udział wzięło około 737 wiernych, którzy przez sześć dni pogłębiali wiarę w Pana Boga, idąc za orędziem Matki Bożej wzywającym do modlitwy, postu, wewnętrznego milczenia. Rekolekcje prowadził o. Ljubo Kurtović, OFM.

W tym samym domu czterokrotnie na rekolekcjach zebrało się 122 członków młodzieży franciszkańskiej i ministrantów z Hercegowiny.

Natomiast siostry franciszkanki siedmiokrotnie przeprowadziły rekolekcje, w których uczestniczyło 239 dziewcząt.

Odbyło się również 13 spotkań rekolekcyjnych dla 630 osób, zorganizowanych przez różne ruchy religijne.

 

IV MIĘDZYNARODOWE REKOLEKCJE DLA PAR MAŁŻEŃSKICH

IV Międzynarodowe Rekolekcje dla par małżeńskich odbędą się w dniach od 11 do 14 lutego 2004 roku. Tematem rekolekcji będzie: „OWOCEM POKOJU JEST MIŁOŚĆ, A OWOCEM MIŁOŚCI PRZEBACZENIE” (orędzie Matki Bożej z 25 stycznia 1996 roku).

Prosimy zabrać ze sobą słuchawki, radio z wysoką częstotliwością FM oraz Pismo Święte.

Rekolekcje odbędą się w żółtym budynku za kościołem. Koszt rekolekcji wynosi 30 euro od pary małżeńskiej. Zgłoszenia można przesłać poprzez e-mail: medjugorje-mir@medjugorje.hr lub dokonać osobiście w Informacji sanktuarium, telefonicznie lub faxem:  00387-36-651-988 (za Mariju Dugandžić). Liczba uczestników jest ograniczona, prosimy więc Państwa, aby przesyłać zgłoszenia jak najwcześniej, a najpóźniej do końca grudnia. Prosimy również, aby pary małżeńskie uczestniczące w rekolekcjach same zapewniły sobie zakwaterowanie w Medziugorju.

 

XI MIĘDZYNARODOWE SPOTKANIE OSÓB PROWADZĄCYCH CENTRA POKOJU, MEDZIUGORSKIE GRUPY MODLITEWNE, PIELGRZYMKOWE ORAZ CHARYTATYWNE

XI Międzynarodowe spotkanie osób prowadzących Centra Pokoju, medziugorskie grupy modlitewne, pielgrzymkowe oraz charytatywne odbędzie się w Medziugorju w dniach od 22 do 26 lutego 2004 roku. Tematem spotkania jest: „POKUTA I WSPÓŁCZESNY CZŁOWIEK”.

Liczba miejsc jest ograniczona, a każdego roku grono uczestników wzrasta. Prosimy, więc aby jak najszybciej, a najpóźniej do końca grudnia 2003 roku przesłać zgłoszenie o uczestnictwie w rekolekcjach. Zgłoszenia można przesłać poprzez e-mail: medjugorje-mir@medjugorje.hr lub osobiście w Informacji sanktuarium, telefonicznie lub faxem:  00387-36-651-988 (za Mariju Dugandžić). Dla wszystkich grup językowych zapewniamy tłumaczenie symultaniczne. Cena rekolekcji 60 euro od osoby. W cenę wliczone są koszty organizacyjne rekolekcji (wykładowcy, tłumaczenie tekstów, tłumaczenie symultaniczne oraz wspólny obiad ostatniego dnia rekolekcji). Po opłaceniu kosztów na początku rekolekcji każdy z uczestników otrzyma akredytację, umożliwiającą uczestniczenie w spotkaniach rekolekcyjnych. Prosimy, aby Państwo sami zatroszczyli się o zakwaterowanie w Medziugorju. Wierzymy, że nie będzie to problemem, ponieważ od wielu lat przyjeżdżacie państwo do Medziugorja i macie tu znajomych i przyjaciół. Należy zabrać ze sobą radio ze słuchawkami, by słuchać tłumaczenia symultanicznego.

Już teraz cieszymy się z Państwa zgłoszeń i wspólnego spotkania!

 


 

1 grudnia 2003

drugi dzień Adwentu

Drogie Dzieci Medjugorja!

Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!

1. Niech nasze serca skaczą dzisiaj z radości! “1 grudnia” oznacza, że Boże Narodzenie jest w zasięgu ręki i że przez cały Adwent możemy pławić się w nadchodzącej radości Życia! Wystarczy tylko, że wejdziemy w położenie Maryi, Królowej Pokoju, od 8 miesięcy w stanie błogosławionym, odczuwającej w swym wnętrzu Dzieciątko i pragnącej Je jak najszybciej ukazać światu, gdy trwa z Nim w niewiarygodnym dialogu miłości. Proponuję, żebyśmy się przygotowali na przyjście Dzieciątka Jezus, czyniąc w Jego kierunku konkretny krok. Jak??? Przyjmijcie dziecko, przyjmijcie życie! “Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili", mówi Jezus (Mt 25,40). Jak mam przyjąć dziecko? Oto kilka sposobów, które między innymi przyszły mi na myśl na modlitwie:

- Dla tych, którzy mają dzieci: po cichej modlitwie za swoje dzieci, przeznaczcie podczas tego adwentu przynajmniej jedną godzinę, żeby z każdym z nich być “za darmo”. Wysłuchajcie ich potrzeb, cierpień, nadziei i wszystkiego, o czym marzyły, żeby wam powiedzieć, lecz nie mogły, ponieważ nie wygospodarowaliście czasu na pełną miłości rozmowę. “Poświęćcie czas, żeby być ze swoimi dziećmi, wysłuchajcie je, szczególnie, gdy mają zmartwienie” (orędzie, które często przytaczał Ivan).

- Dla tych, którzy są w związku małżeńskim i są rodzicami: Bądźcie otwarci na życie! Rozważcie posiadanie jeszcze jednego dziecka. “Nie bójcie się mieć dzieci, raczej bójcie się ich nie mieć.” “Im więcej dzieci będziecie mieć, tym lepiej!” “Ci, którzy teraz mogą mieć dzieci i decydują się, żeby ich nie mieć, pewnego dnia będą tego gorzko żałować” (jak przytaczała Mirjana, patrz PS. 1.). Nic nie może zastąpić nowego życia! Wszystkie domy, samochody i ziemskie dobra, w które zainwestowaliśmy, pewnego dnia nagle skończą na stercie złomu, podczas gdy dzieci będą jaśnieć w szczęściu i wychwalać Boga na całą wieczność. Zainwestujmy w prawdziwy bank radości i wybierzmy najlepszy wskaźnik realizacji!

- Dla tych, którzy nie wstąpili w związek małżeński (lub ich małżeństwo jest bezdzietne): uczyńmy krok, żeby chronić i promować życie, jak często powtarzał o. Slavko. Na modlitwie Gospa ukaże każdemu sercu, co kto może uczynić. Dopomóżcie matce, która jest chora i załamana. Wesprzyjcie materialnie sierotę. Pośćcie za matkę, która planuje aborcję i ofiarujcie to Panu (możecie znać tę matkę, a jeśli nie, niech Matka Boża wybierze ją dla was). Popilnujcie dziecka za darmo w domu, gdzie jest taka potrzeba.

- Dla każdego: Wyrzeknijcie się podczas tego adwentu tego, co wszczepia w wasze serca jad nieczystości i wyuzdania. Spytajcie siebie samych: czy moje oczy chłoną to, co jest czyste? Czy media, z których korzystam (telewizja, internet, gry komputerowe i muzyka), nie są pornograficzne lub czy nie prowadzą do obsesji, niewierności w małżeństwie, rozwodu, aborcji...? Na modlitwie poproście Matkę Bożą, żeby pomogła wam duchowo adoptować kogoś, kto w jakikolwiek sposób krzywdzi dziecko, żebyście wiedzieli, jak się za niego modlić, a na modlitwie adoptujcie także dziecko.

Im więcej dajemy, tym bardziej kochamy czystością miłości Bożej. Jak powiedział Jezus: “Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Łk 9,48). Nowa błogosławiona Matka Teresa stała się matką niezliczonych dzieci – często się modliła i odważnie decydowała się być przedłużeniem serca Niebieskiego Ojca, pracując dla najuboższych z ubogich, włączając w to nędzę duchową, jaką napotykała w Stanach Zjednoczonych. Mówiono, że podczas śniadania na spotkaniu modlitewnym wskazała bezpośrednio na p. Hillary Clinton i powiedziała: “Nie zabijaj niemowląt! Daj je mnie! Będę się nimi opiekować” (patrz PS. 2.)

2. Maria Elżbieta, 45-letnia nauczycielka ze szkoły wyższej daje nam piękne świadectwo, że u Boga nic nie jest niemożliwe dla tych, którzy otwierają swe serca na modlitwie i wiernie idą za wskazaniami Ducha Świętego.

“Podróż do Medjugorja w 1990 r. wymagała aprobaty mojego męża, przelotu przez ocean do komunistycznego kraju – a pieniędzy nie mieliśmy – i zapewnienia opieki nad dziećmi. Lecz wezwanie było tak silne. Musiałam pojechać. Gdy omówiłam ten temat z moim mężem, zgodził się popilnować dzieci. Nie byłam pewna, co stwierdzę po przyjeździe, lecz pomyślałam, że będzie to miła przerwa w żądaniach czwórki małych dzieci. Przez wiele lat myślałam, że jestem straszną matką, ponieważ szukałam okazji do odpoczynku i złapania oddechu. Wiedziałam, że ta podróż pomoże mi odzyskać właściwe spojrzenie na życie, moją rodzinę i na to, do czego dążyliśmy.

Około trzeciego dnia podróży przekazałam księdzu moją typową listę grzechów i przebrnęłam przez ten “straszny sakrament” spowiedzi. Ostatniego wieczoru przeżywając zawód z powodu niezrozumienia ani jednego słowa homilii głoszonej po chorwacku, wzięłam do czytania książkę z homiliami. Nagle otworzyłam na homilii, która przemówiła do mojego serca. Wiedziałam, że Bóg ponownie wzywa mnie do pojednania. Uświadomiłam sobie, że było coś więcej, z czym musiałam się uporać, coś, co powstrzymywało mnie od bliższej relacji z Bogiem.

Gdy opuściliśmy kościół, nie słychać było żadnego hałasu, ciemne niebo sprawiało, że było jeszcze chłodniej, a pusty plac – jeszcze bardziej opuszczony. Było to dosyć dziwne, lecz zauważyłam, że wzdłuż rzędu czegoś, co nazwałabym dobudowanymi konfesjonałami, były włączone dwa światła. Gdy szłam do mojej kwatery, czułam, że Bóg popycha mnie w kierunku konfesjonałów. Nie chciałam iść, ale zawarłam ze sobą układ: jeśli jedno światło jest dla mówiących po angielsku, to idę. Pierwsze mówiło, że po polsku. “Uff”, pomyślałam, że mi się udało. Jednakże następne mówiło, że po angielsku. Głęboko nabrałam oddechu i otworzyłam drzwi.

Gdy uklękłam, ksiądz położył mi na ręce krucyfiks. Zaczęłam mówić; i wtedy zaczęło mi się wydawać, że ksiądz wiedział, po co tam byłam i zasłona się uniosła. Zagadnienie, z którym musiałam się uporać, to antykoncepcja. Podobnie jak wielu innych katolików, których znałam, mój mąż i ja używaliśmy sztucznych środków kontroli urodzeń przez całe małżeństwo. Ani nie rozumieliśmy, dlaczego Kościół nauczał tak, jak nauczał, ani się tym nie przejmowaliśmy (patrz PS. 3.) Byliśmy wykształconymi, odpowiedzialnymi dorosłymi ludźmi, a faktycznie w swej postawie bardzo aroganckimi. Lecz dzięki mocy Ducha Świętego zrozumiałam, że z tego aspektu naszego małżeństwa mój mąż i ja całkowicie wykluczyliśmy Boga. Wydawało się, że nasz związek jest oparty na sakramencie małżeństwa, jednak wszystko z siebie byśmy sobie wzajemnie oddali, z wyjątkiem tej części, która daje życie. Nasza relacja była jak lina wykonana z trzech włókien: każdego z nas i Boga. Bóg był tym włóknem, który scalał nasz sakrament i gdybyśmy z naszego związku wykluczyli Boga, byłby niekompletny i niósłby ryzyko rozwiązania. Moje serce całkowicie się zmieniło i wiedziałam, że moje życie także się zmieni. Bóg nie mówił, że powinniśmy mieć więcej dzieci, skoro już mieliśmy czworo, a czasami trudno mi było sobie z nimi poradzić, lecz po prostu w naszym związku mieliśmy być na Niego otwarci. Gdy następnego dnia zmierzałam do domu, czułam, jakbym ujrzała niebo. Nie jestem pewna, ile czasu byłam w konfesjonale, lecz gdy go opuściłam, zrozumiałam, że Bóg zamierza poprosić mnie, żebym zrobiła pewne rzeczy, których aż dotąd nigdy sobie nie wyobrażałam, że sama zrobię.

Już w domu musiałam wytłumaczyć mężowi naszą zmianę planów. Trochę się obawiałam jego reakcji, znając nasze obecne kłopoty finansowe. Gdy wyjaśniłam wszystko, co mi się przydarzyło i jak zostaliśmy wezwani do otwarcia się na Boga w naszym małżeństwie – prawdziwego otwarcia się na Boga – on całkowicie się zgodził. Oczywiście musieliśmy się tyle nauczyć, więc to zrobiliśmy. Byliśmy małżeństwem od 23 lat, od r. 1990 mieliśmy jeszcze czworo dzieci (teraz jest ich wszystkich razem 8 w wieku od 4 do 21 lat); i chociaż czasami to były prawdziwe zmagania, to muszę powiedzieć, że Boży plan pobłogosławienia naszej rodziny był większy niż sobie wyobrażałam. Gdy gniazda naszych przyjaciół zaczynają pustoszeć, my ciągle mamy pełen dom. Czasami ja także obawiam się samotności, lecz radość, jaką dzieci rzeczywiście przynoszą, nawet wśród hałasu i zamętu, oraz odpowiedzialność są prawdziwym darem od Boga. Zaryzykowaliśmy i otworzyliśmy się, że być wobec Boga hojnymi, a stwierdziliśmy, że w zamian Bóg nie da się przewyższyć w hojności. Za każdym razem, gdy mieliśmy do wykarmienia jeszcze jedne usta, Bóg zaopatrywał nas w sposoby, jakich byśmy nigdy nie wymyślili. Oczywiście, musimy być dobrymi szafarzami darów, jakie otrzymaliśmy, lecz nigdy niczego nam nie brakło i zostaliśmy pobłogosławienie dziesięciokrotnie.

Gdy wróciłam, miałam taki intensywny głód nauki i w tym poszukiwaniu prawdziwego pokarmu mój mąż przyłączył się do mnie. Dzisiaj jestem matką ośmiorga cudownych dzieci; sądzę, że niektóre z nich mają powołanie do kapłaństwa lub zakonu. Uczę teologii (już nie rachunków) nastolatków, którzy są głodni poznania Boga – to jest moją pasją. Palę się do tego, żeby dzielić się Ewangelią z każdym, kto będzie słuchał. Także walczę. Jestem grzesznikiem, bardzo potrzebującym Odkupiciela, a do tego wiem, że wszystko mogę przez Chrystusa, który we mnie żyje.”

Najdroższa Matko, z Twoją pomocą, zrobimy to, co możliwe, żeby Dzieciątko Jezus narodziło się w naszych sercach i czuło się szczęśliwe!

S. Emmanuel

©2003 Children of Medjugorje


15 grudnia 2003

Drogie Dzieci Medjugorja!

Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!

 

1. Dla Gospy Boże Narodzenie zawsze jest “dniem radości”. Zachęca nas, żebyśmy “się modlili, żeby Jezus narodził się we wszystkich sercach”. W istocie, jeśli w to Boże Narodzenie Jezus nie narodzi się w naszych sercach, jakie to będzie smutne dla Niego i jakie puste dla nas!

Pewnego dnia jakiś amerykański student wrócił z uniwersytetu bardzo zamyślony, milczący, podczas gdy zwykle cechowała go otwartość wobec innych i radość. A teraz zamyka się przed innymi w pokoju... Jego ojciec niepokoi się i po kilku dniach stuka do jego drzwi.

– Jesteś inny niż zawsze, wyglądasz na zmartwionego, co z tobą??? – pyta go.

– Tato, sądzę, że Pan wzywa mnie, żebym został księdzem i misjonarzem.

– Wspaniale – odpowiada ojciec – to piękne powołanie! Więc dlaczego się gryziesz?

– Tato... A jeśli to mi się nie uda? Jeśli nie jestem do tego zdolny? Boję się...

Ojciec trwa w milczeniu. Podnosi się, chwyta rękawicę do baseballa swego syna i wiesza na ścianie. Potem bierze piłkę, którą rzuca na rękawicę. Piłka spada na ziemię, a ojciec zawiedziony wykrzykuje: “Ta rękawica jest rzeczywiście do niczego!” Syn się dziwi:

– Przestań się wygłupiać, tato, ta rękawica jest pusta, nie ma szans, żeby chwyciła piłkę!

– Otóż to, zrozumiałeś moje intencje! Jesteśmy jak ta rękawica: jeśli wewnątrz nie ma ręki, ona jest do niczego! Mój synu, w twoim życiu mieszka Jezus, to On poruszy cię od wewnątrz do twej misji, ty jedynie masz Go przyjąć bez zastrzeżeń i być Mu posłuszny. On uczyni resztę!

Bez Jezusa nic nie możemy uczynić, to jasne. Przed Bożym Narodzeniem sklepy są zasypane najbardziej wyrafinowanymi artykułami. Ale nie Jezusem, który przychodzi nas zbawić! Nie tym, co stanowi istotę Bożego Narodzenia!!! Wobec tego zwodniczego zalewu dóbr materialnych pytam Jezusa: “Co myśmy z Tobą zrobili???” Bez Jezusa nic nie możemy uczynić; możemy jedynie sądzić, że coś robimy, angażując się w głupstwa.

Jeszcze 9 dni i nasz nowo narodzony Bóg zostanie złożony do żłóbka... A gdybyśmy tak zdecydowali się wszyscy razem tego dnia ofiarować Mu Boże Narodzenie piękniejsze od innych?

Nie jest tak trudno pozwolić Jezusowi, żeby narodził się w naszych sercach. Wszyscy kiedyś przeżyliśmy taki szczególny czas, gdy jakiś noworodek wracał ze swą matką z kliniki. Ledwie wróci do domu, a cała atmosfera się zmienia! Dziecko staje się ośrodkiem zainteresowania wszystkich domowników. W swych obowiązkach każdy bez słowa intuicyjnie stawia potrzeby dziecka najwyżej. Centralnym tematem rozmów staje się zdrowie dziecka, jego plan dnia, czy dobrze śpi, czy ma usta babci a oczy ojca... Cały plan dnia skupia się wokół jego wymagań dotyczących komfortu i przeżycia, ponieważ jest istotą najbardziej zależną i najbardziej wrażliwą na świecie. Przy nim nie mam mowy o paleniu, trzaskaniu drzwiami, krzyczeniu, niezwracaniu uwagi na zmiany temperatury... Nie ma mowy o pędzeniu takiego trybu życia, jakby go nie było, ponieważ jedna doba bez opieki nad nim byłaby dla niego fatalna! Najpiękniejszą rzeczą jest widzieć, jak jego zwykła cicha obecność (cicha czasami tylko względnie!) działa na jego bliskich jak jakaś moc magiczna, gdy nagle wychodzą z głębi ich serc najbardziej wzruszające oznaki czułości. Obecność dziecka wydaje się stapiać surowość, bariery, obojętność każdego... Nasza nieczystość rozbija się o jego niewinność.

Na progu trzeciego tysiąclecia (w Boże Narodzenie 1999 r.) Gospa prosiła nas, żebyśmy małego nowo narodzonego Jezusa umieścili w naszym życiu na pierwszym miejscu. Ze strony Matki Boga ta prośba jest jednocześnie bardzo delikatna i bardzo realistyczna! Ona wie, że wszyscy zrozumieją, że wszyscy wiedzą, że to jest noworodek i jak Go należy traktować! Naprawdę Ona nas prosi o to, żebyśmy Jej Syna Jezusa intronizowali w naszych sercach, w naszych umysłach, w naszym życiu, w naszych planach, w naszych rodzinach, w naszych codziennych troskach i żebyśmy byli dla Niego jak Matka, która bezustannie czuwa nad swym maleństwem, nawet gdy sama śpi! Przez to Ona nam mówi, że Jezus bez nas sobie nie poradzi, że On nas potrzebuje tak, jak noworodek potrzebuje swych rodziców, że oczekuje naszej uwagi i naszej miłości, naszej aktywnej czujności, żebyśmy Go nosili, pieścili, karmili... Pozwolić Jezusowi narodzić się w naszych sercach oznacza intronizować Go w nas jako centrum wszystkiego. Ponieważ jeśli pozwolimy Mu zająć miejsce Króla, to On będzie chciał u nas uczynić niezliczoną ilość cudów! Jego pierwszy cud – a tak go potrzebujemy – to zjednoczyć nasze rodziny.

Pewnego dnia siostra Faustyna z Polski miała wizytę Matki Bożej, która ukazała się jej trzymając w ramionach Dzieciątko Jezus. Powiedziała do niej: “Oto mój najcenniejszy skarb” i złożyła Dzieciątko w ramionach Faustyny. W swym Dzienniczku pisze ona, że została zalana takim szczęściem, że myślała, że zemdleje jej serce ($608). Otóż dzisiaj Gospa ofiaruje nam ten sam prezent, Ona pragnie, żeby każdy z nas zgodził się na przyjście do swego serca Jej Syna. Żeby dobrze przeżyć tę łaskę, każdy będzie mógł znaleźć na modlitwie najbardziej dla niego odpowiedni sposób. Dla tych, którzy nigdy nie myśleli, żeby pozwolić Jezusowi narodzić się w swym sercu, proponuję na tę nowennę, jaka kończy adwent i na czas Bożego Narodzenia, bardzo proste ćwiczenie:

– Przede wszystkim niech szczerze i stanowczo zdecydują się odpowiedzieć na to wezwanie Matki Bożej.

– Następnie niech 7 razy w ciągu dnia zatrzymają się w swych codziennych obowiązkach, żeby się skupić i z rąk Maryi przyjąć do swego serca Dzieciątko Jezus (jak s. Faustyna i tylu świętych).

– Następnie niech spędzą dzień, na ile to będzie dla nich możliwe, w świadomości, że w swych sercach i w swych ramionach noszą Syna Bożego. W ten sposób pozwolą, żeby Jego czuła miłość ich inspirowała, pocieszała i napełniała entuzjazmem... To zmieni tyle rzeczy!

Gospa zapowiedziała nam nowe czasy i poszukuje tych spośród swych dzieci, którzy chcą pozwolić Jej, żeby ich przygotowała. Stworzyła w Medjugorju grupę modlitewną i miliony pielgrzymów, którzy zgodzili się żyć w Jej szkole. Szczęśliwi ci, którzy wiosłują pod prąd tego “niespokojnego świata”, żeby być miłością, pokojem i radością!

Nadchodzą nowe czasy i trzeba będzie nam się do nich przygotować jeszcze po odejściu naszego tak kochanego Papieża, Jana Pawła II. Może przeżywamy nasze ostatnie Boże Narodzenie z tym “łagodnym Chrystusem na ziemi”, według słów Katarzyny Sieneńskiej. Będziemy musieli się karmić tym, czym Duch Święty natchnie go dzisiaj. Także ja modlę się z wami wszystkimi, żeby to Boże Narodzenie i Nowy Rok 2004 były czasem, kiedy jak nigdy dotąd przyjmiemy Dzieciątko Jezus i obierzemy Je za przywódcę na nowe czasy, wraz z Jego Matką.

Droga Matko, dziękujemy Ci za to, że w dzień Bożego Narodzenia przychodzisz do Medjugorja z Twym Dzieckiem w ramionach! Jaka to radość!

Ty widzisz nasze serca i nasze ramiona otwarte, żeby Je przyjąć!

S. Emmanuel

©2003 Children of Medjugorje


 

 Na stronie tej zamieszczono materiały z strony Chorwackiej Ojców Franciszkanów www.medjugorje.hr/ulazakplstipe.htm i  źródło “Enfants de Medjugorje” (“Dzieci Medjugorja”), www.childrenofmedjugorje.com

 

Archiwum wiadomości